Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. 1/3 rolników nie skorzysta z dopłat ?

1/3 rolników nie skorzysta z dopłat ?

Jest raczej mało prawdopodobne, by wszyscy rolnicy uprawnieni do złożenia wniosków o unijne dopłaty bezpośrednie skorzystali z tej możliwości w tym roku. Wielu gospodarzy do całej sprawy wciąż odnosi się nieufnie. - Rzeczywiście, daje się zauważyć pewną obawę przed nowym i niekiedy daleko posuniętą powściągliwość - mówi Stanisław Burnat, zastępca kierownika biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Tarnowie. Zostało już tylko trzy dni na złożenie odpowiedniego wniosku.

- Słychać, że rolnicy obawiają się skrupulatnych kontroli z naszej strony, sporych restrykcji w razie wykrycia nieprawidłowości. Owszem, zobligowani jesteśmy do kontroli, sprawdzenia stanu faktycznego z danymi zawartymi we wnioskach o dopłatę, ale jeśli ktoś uczciwie podszedł do sprawy, to nie ma się czego obawiać. Dopuszczalna jest także pewna granica błędu.

Od 15 kwietnia rolnicy mogą składać wnioski o unijne dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych, na mocy ustawy z 18 grudnia 2003 r. Do dzisiaj w biurze powiatowym ARiMR-u w Tarnowie dokumenty w tej sprawie złożyło nieco ponad 50 proc. uprawnionych (w całym powiecie ziemskim jest ich ponad 20 tys.). Pracownicy ARiMR robią wszystko, by w wymaganym terminie, do 15 czerwca, wniosków tych jeszcze znacznie przybyło.

- Jeździmy do gmin, do sołectw, namawiamy rolników do tego, by skorzystali ze swojej szansy - informuje zastępca kierownika.

Żeby nie wypłoszyć nieufnych gospodarzy, w razie niejasności związanych z wypełnieniem wniosku zainteresowanych zaprasza się do biura telefonicznie, mimo że można byłoby wysłać pocztą wezwanie. - Jeśli tylko to odnosi skutek, poprzestajemy na telefonach, by kogoś nie przestraszyć urzędowymi formułkami na wezwaniu, by nie robić wokół sprawy niesprzyjającej atmosfery - tłumaczy Stanisław Burnat.

We wnioskach często zauważa się tzw. błędy krzyżowe; chodzi o przypadki, w których dwie osoby - właściciel i dzierżawca - jednocześnie starają się o dopłaty do tej samej działki. W jednym z wniosków podano - świadomie lub nie - informacje, z których wynikało, że ktoś sieje pszenicę... w lesie. Zdarzają się też nieporozumienia w sprawie sposobu użytkowania gruntów.

Mimo zabiegów pracowników ARiMR-u, urzędów gmin, ośrodka doradztwa rolniczego i organizacji rolniczych jest mało prawdopodobne, by wszyscy uprawnieni do starań o unijne dopłaty złożyli do 15 czerwca wnioski. Przypuszcza się, że uczyni to nie więcej niż 70-75 proc. rolników.
- Dopiero w następnych latach, gdy ktoś przekona się, że jego sąsiad dostał pieniądze i nie wyniknęły z tego tytułu żadne komplikacje, jest szansa, że zainteresowanie sprawą będzie większe - uważa Stanisław Burnat.
Wysokość dopłaty do każdego hektara może wynosić średnio 300-400 zł. (ziob)

Źródło: Dziennik Polski

Jest raczej mało prawdopodobne, by wszyscy rolnicy uprawnieni do złożenia wniosków o unijne dopłaty bezpośrednie skorzystali z tej możliwości w tym roku. Wielu gospodarzy do całej sprawy wciąż odnosi się nieufnie. - Rzeczywiście, daje się zauważyć pewną obawę przed nowym i niekiedy daleko posuniętą powściągliwość - mówi Stanisław Burnat, zastępca kierownika biura powiatowego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Tarnowie. Zostało już tylko trzy dni na złożenie odpowiedniego wniosku. - Słychać, że rolnicy obawiają się skrupulatnych kontroli z naszej strony, sporych restrykcji w razie wykrycia nieprawidłowości. Owszem, zobligowani jesteśmy do kontroli, sprawdzenia stanu faktycznego z danymi zawartymi we wnioskach o dopłatę, ale jeśli ktoś uczciwie podszedł do sprawy, to nie ma się czego obawiać. Dopuszczalna jest także pewna granica błędu. Od 15 kwietnia rolnicy mogą składać wnioski o unijne dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych, na mocy ustawy z 18 grudnia 2003 r. Do dzisiaj w biurze powiatowym ARiMR-u w Tarnowie dokumenty w tej sprawie złożyło nieco ponad 50 proc. uprawnionych (w całym powiecie ziemskim jest ich ponad 20 tys.). Pracownicy ARiMR robią wszystko, by w wymaganym terminie, do 15 czerwca, wniosków tych jeszcze znacznie przybyło. - Jeździmy do gmin, do sołectw, namawiamy rolników do tego, by skorzystali ze swojej szansy - informuje zastępca kierownika. Żeby nie wypłoszyć nieufnych gospodarzy, w razie niejasności związanych z wypełnieniem wniosku zainteresowanych zaprasza się do biura telefonicznie, mimo że można byłoby wysłać pocztą wezwanie. - Jeśli tylko to odnosi skutek, poprzestajemy na telefonach, by kogoś nie przestraszyć urzędowymi formułkami na wezwaniu, by nie robić wokół sprawy niesprzyjającej atmosfery - tłumaczy Stanisław Burnat. We wnioskach często zauważa się tzw. błędy krzyżowe; chodzi o przypadki, w których dwie osoby - właściciel i dzierżawca - jednocześnie starają się o dopłaty do tej samej działki. W jednym z wniosków podano - świadomie lub nie - informacje, z których wynikało, że ktoś sieje pszenicę... w lesie. Zdarzają się też nieporozumienia w sprawie sposobu użytkowania gruntów. Mimo zabiegów pracowników ARiMR-u, urzędów gmin, ośrodka doradztwa rolniczego i organizacji rolniczych jest mało prawdopodobne, by wszyscy uprawnieni do starań o unijne dopłaty złożyli do 15 czerwca wnioski. Przypuszcza się, że uczyni to nie więcej niż 70-75 proc. rolników.- Dopiero w następnych latach, gdy ktoś przekona się, że jego sąsiad dostał pieniądze i nie wyniknęły z tego tytułu żadne komplikacje, jest szansa, że zainteresowanie sprawą będzie większe - uważa Stanisław Burnat.Wysokość dopłaty do każdego hektara może wynosić średnio 300-400 zł. (ziob) Źródło: Dziennik Polski