Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. Mały jubileusz hospicjum

Mały jubileusz hospicjum

Mały jubileusz hospicjum

Hospicjum im. św. Brata Alberta w Dąbrowie Tarnowskiej obchodzi w tym roku pięciolecie swojej działalności. Placówka wybudowana została z inicjatywy księdza proboszcza Józefa Poremby, fundusze na jej budowę pochodziły ze składek społecznych i darowizn.

Pomysł wybudowania hospicjum powstał w 1989 roku. - Papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze brata Alberta jako wzór do naśladowania i postać, w którą trzeba się wpatrywać. Wtedy w Dąbrowie powstało stowarzyszenie jego imienia, które postanowiło na wzór świętego opiekować się chorymi. Tak powstała myśl budowy hospicjum. Parafia dysponowała odpowiednią działką. Pomysł przedstawiliśmy w Kurii Diecezjalnej, przygotowany został projekt budynku - wspomina ks. proboszcz Józef Poremba, obecnie kapelan Hospicjum.

Budowa rozpoczęła się w 1991 roku. Fundusze na ten cel członkowie stowarzyszenia zbierali, rozprowadzając cegiełki w około 200 parafiach, pomogła Polonia amerykańska i australijska. Dokończenie prac wsparł "Caritas" diecezji tarnowskiej.

Pierwsi podopieczni zjawili się w Hospicjum w kwietniu 1999 roku, znajdujący się w tym samym budynku Dom Pomocy Społecznej rozpoczął działalność dwa miesiące wcześniej. W ciągu pięciu lat z opieki placówki skorzystało około 600 osób. Obecnie Hospicjum wraz z DPS-em zatrudnia łącznie 50 osób.

- Hospicjum przeznaczone jest dla osób z chorobą nowotworową, w stanach terminalnych, wobec których odstąpiono od leczenia przyczynowego, a dalsza opieka skupia się na leczeniu objawowym. Bieżąca działalność placówki finansowana jest przez NFZ, pobyt tutaj jest bezpłatny, dysponujemy 17 łóżkami - mówi Urszula Mróz, dyrektor Hospicjum.

Na ten rok NFZ zawarł kontrakt jedynie na 12 miejsc, dla placówki oznacza to kłopoty finansowe i konieczność poszukiwania funduszy na zewnątrz. - Kontrakt okrojony został o blisko jedną trzecią. Zaczyna być to problem, koszty idą w górę, potrzebne są również zakupy sprzętu, który po pięciu latach zaczyna się zużywać. W tej sytuacji nie ma jednak o tym mowy - mówi Urszula Mróz. - Zwróciłam się do NFZ o przyznanie większych środków, mam nadzieję, że po pierwszym półroczu przychyli się na naszej prośby.

Placówkę wspomaga finansowo "Caritas" diecezji tarnowskiej. Ogranizowane są także akcje charytatywne, ale pozyskiwane na nich kwoty są niewielkie. W pracy Hospicjum pomagają, jako wolontariusze, uczniowie dąbrowskich szkół ponadgimnazjalnych i choć, jak podkreśla pani dyrektor, ich pomoc jest ważna, wnoszą wiele radości i młodości, to nie jest to pomoc regularna.

W Hospicjum przebywają chorzy z całego regionu. - Na miejsce nie czeka się długo. Wiele jest także pytań o możliwość umieszczenia w Hospicjum osób niepełnosprawnych i sparaliżowanych. Nie możemy ich jednak przyjmować, gdyż są to pacjenci, którymi powinny zająć się zakłady opiekuńcze czy oddziały dla przewlekle chorych - wyjaśnia Urszula Mróz. Jak podkreśla ksiądz Józef Poremba, Hospicjum spełnia bardzo ważną rolę, pacjenci będący w końcowej fazie choroby nowotworowej wymagają opieki, której rodziny nie są w stanie im zapewnić. Potrzebny jest wtedy odpowiedni sprzęt i profesjonalna pomoc medyczna. Natomiast rodziny mogą tu spędzać z chorym dużo czasu.

- Bardzo ważna jest także pomoc duszpasterska, którą otrzymują chorzy, codzienna msza i modlitwa. Personel dba, by zapewnić pacjentom spokój, pielęgniarki starają się towarzyszyć choremu w ostatnich chwilach. To powoduje, że jest tu atmosfera odchodzenia do Pana - mówi ksiądz proboszcz. - Czasami rodzina nie wie, jak się zachować w takiej sytuacji. Obecność księdza, sióstr zakonnych, pielęgniarek powoduje, że chory może odejść w skupieniu, cicho i spokojnie. Zawsze ktoś przy nim jest.

Hospicjum otacza także opieką rodziny zmarłych. Z reguły co dwa miesiące odbywają się spotkania Rodzin Osieroconych, podczas których odprawiana jest msza św. za zmarłych, a każdego z nich symbolizuje zapalona świeca.

W trudniejszej sytuacji znalazł się w tym roku także mieszczący się w tym samym budynku Dom Pomocy Społecznej. Przebywa w nim 30 podopiecznych, którzy za pobyt płacą 70 proc. swojej renty lub emerytury. Od kwietnia pozostałe koszty pobytu mają pokrywać gminy, z których pochodzą i rodziny.

- Koszt pobytu w DPS-ie to 1,7 tys. złotych. Natomiast emerytury naszych podopiecznych są niewielkie: 400-500 złotych. Do tej pory do pobytu każdego pensjonariusza dopłacało państwo. Według nowych przepisów spada to na samorządy i rodziny. Budzi to wiele obaw, ponieważ gmin nie stać na finansowanie pobytu swoich mieszkańców. Nie mają na to środków także rodziny. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Osoby, które już są w Domu Pomocy, nie powinny niczego się obawiać. Natomiast każdy nowy pensjonariusz przyjmowany już będzie na nowych zasadach - uspokaja pani dyrektor.

Źródło: Dziennik Polski

Hospicjum im. św. Brata Alberta w Dąbrowie Tarnowskiej obchodzi w tym roku pięciolecie swojej działalności. Placówka wybudowana została z inicjatywy księdza proboszcza Józefa Poremby, fundusze na jej budowę pochodziły ze składek społecznych i darowizn. Pomysł wybudowania hospicjum powstał w 1989 roku. - Papież Jan Paweł II wyniósł na ołtarze brata Alberta jako wzór do naśladowania i postać, w którą trzeba się wpatrywać. Wtedy w Dąbrowie powstało stowarzyszenie jego imienia, które postanowiło na wzór świętego opiekować się chorymi. Tak powstała myśl budowy hospicjum. Parafia dysponowała odpowiednią działką. Pomysł przedstawiliśmy w Kurii Diecezjalnej, przygotowany został projekt budynku - wspomina ks. proboszcz Józef Poremba, obecnie kapelan Hospicjum. Budowa rozpoczęła się w 1991 roku. Fundusze na ten cel członkowie stowarzyszenia zbierali, rozprowadzając cegiełki w około 200 parafiach, pomogła Polonia amerykańska i australijska. Dokończenie prac wsparł "Caritas" diecezji tarnowskiej. Pierwsi podopieczni zjawili się w Hospicjum w kwietniu 1999 roku, znajdujący się w tym samym budynku Dom Pomocy Społecznej rozpoczął działalność dwa miesiące wcześniej. W ciągu pięciu lat z opieki placówki skorzystało około 600 osób. Obecnie Hospicjum wraz z DPS-em zatrudnia łącznie 50 osób. - Hospicjum przeznaczone jest dla osób z chorobą nowotworową, w stanach terminalnych, wobec których odstąpiono od leczenia przyczynowego, a dalsza opieka skupia się na leczeniu objawowym. Bieżąca działalność placówki finansowana jest przez NFZ, pobyt tutaj jest bezpłatny, dysponujemy 17 łóżkami - mówi Urszula Mróz, dyrektor Hospicjum. Na ten rok NFZ zawarł kontrakt jedynie na 12 miejsc, dla placówki oznacza to kłopoty finansowe i konieczność poszukiwania funduszy na zewnątrz. - Kontrakt okrojony został o blisko jedną trzecią. Zaczyna być to problem, koszty idą w górę, potrzebne są również zakupy sprzętu, który po pięciu latach zaczyna się zużywać. W tej sytuacji nie ma jednak o tym mowy - mówi Urszula Mróz. - Zwróciłam się do NFZ o przyznanie większych środków, mam nadzieję, że po pierwszym półroczu przychyli się na naszej prośby. Placówkę wspomaga finansowo "Caritas" diecezji tarnowskiej. Ogranizowane są także akcje charytatywne, ale pozyskiwane na nich kwoty są niewielkie. W pracy Hospicjum pomagają, jako wolontariusze, uczniowie dąbrowskich szkół ponadgimnazjalnych i choć, jak podkreśla pani dyrektor, ich pomoc jest ważna, wnoszą wiele radości i młodości, to nie jest to pomoc regularna. W Hospicjum przebywają chorzy z całego regionu. - Na miejsce nie czeka się długo. Wiele jest także pytań o możliwość umieszczenia w Hospicjum osób niepełnosprawnych i sparaliżowanych. Nie możemy ich jednak przyjmować, gdyż są to pacjenci, którymi powinny zająć się zakłady opiekuńcze czy oddziały dla przewlekle chorych - wyjaśnia Urszula Mróz. Jak podkreśla ksiądz Józef Poremba, Hospicjum spełnia bardzo ważną rolę, pacjenci będący w końcowej fazie choroby nowotworowej wymagają opieki, której rodziny nie są w stanie im zapewnić. Potrzebny jest wtedy odpowiedni sprzęt i profesjonalna pomoc medyczna. Natomiast rodziny mogą tu spędzać z chorym dużo czasu. - Bardzo ważna jest także pomoc duszpasterska, którą otrzymują chorzy, codzienna msza i modlitwa. Personel dba, by zapewnić pacjentom spokój, pielęgniarki starają się towarzyszyć choremu w ostatnich chwilach. To powoduje, że jest tu atmosfera odchodzenia do Pana - mówi ksiądz proboszcz. - Czasami rodzina nie wie, jak się zachować w takiej sytuacji. Obecność księdza, sióstr zakonnych, pielęgniarek powoduje, że chory może odejść w skupieniu, cicho i spokojnie. Zawsze ktoś przy nim jest. Hospicjum otacza także opieką rodziny zmarłych. Z reguły co dwa miesiące odbywają się spotkania Rodzin Osieroconych, podczas których odprawiana jest msza św. za zmarłych, a każdego z nich symbolizuje zapalona świeca. W trudniejszej sytuacji znalazł się w tym roku także mieszczący się w tym samym budynku Dom Pomocy Społecznej. Przebywa w nim 30 podopiecznych, którzy za pobyt płacą 70 proc. swojej renty lub emerytury. Od kwietnia pozostałe koszty pobytu mają pokrywać gminy, z których pochodzą i rodziny. - Koszt pobytu w DPS-ie to 1,7 tys. złotych. Natomiast emerytury naszych podopiecznych są niewielkie: 400-500 złotych. Do tej pory do pobytu każdego pensjonariusza dopłacało państwo. Według nowych przepisów spada to na samorządy i rodziny. Budzi to wiele obaw, ponieważ gmin nie stać na finansowanie pobytu swoich mieszkańców. Nie mają na to środków także rodziny. Trudno powiedzieć, co będzie dalej. Osoby, które już są w Domu Pomocy, nie powinny niczego się obawiać. Natomiast każdy nowy pensjonariusz przyjmowany już będzie na nowych zasadach - uspokaja pani dyrektor. Źródło: Dziennik Polski