Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. Miss Małopolski ze Szczucina

Miss Małopolski ze Szczucina

Miss Małopolski ze Szczucina

Panująca nam "Miss Małopolski" pochodzi ze Szczucina. Kilka tygodni temu koronę najpiękniejszej Małopolanki przywiozła do rodzinnej miejscowości uczennica tamtejszego liceum - Anna Wdowiak. Osobę królowej piękności regionu oraz jej rodzinę przybliżyła nam kilka dni temu Agnieszka Duda na łamach tygodnika TEMI.

Najpiękniejsza ze Szczucina

- Wróciła do domu jakby nigdy nic. Weszła do pokoju. Wyciągnęła z torebki migocącą koronę i szarfę z napisem „Miss Małopolski”. Popłakaliśmy się z mężem i z radości i ze wzruszenia - opowiada Jadwiga Wdowiak, mama najpiękniejszej małopolanki z podtarnowskiego Szczucina. - No bo jak to możliwe - docieka dalej pani Jadwiga. Tyle urodziwych dziewcząt brało udział w konkursie, a tu nasza Ania z małego Szczucina dostaje koronę - dziwi się, choć dumna jest z córki niezmiernie.

Brzydkie kaczątko

Przygoda Ani z konkursami miss rozpoczęła się w ubiegłym roku, kiedy to została uczennicą I klasy szczucińskiego liceum. Zorganizowane w szkole wybory miss wygrała bezapelacyjnie i wzięła udział w konkursie na najładniejszą nastolatkę. Wtedy szczęście jej nie dopisało, ale została zapamiętana. W tym roku wystarczyło, że przesłała swoje zdjęcia i od razu została zakwalifikowana do wojewódzkiego konkursu, który ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu wygrała. - Czy pani wie, że ja byłam okropnie brzydkim dzieckiem, a do piątego roku życia miałam zamiast włosów tylko meszek na głowie - mówi Ania. Mama śmieje się i potwierdza, że to takie kochane, ale brzydkie kaczątko było.

Najpierw, podczas castingów i konkursów rejonowych, z sześciuset dziewcząt wybrano dwadzieścia. Potem z tej dwudziestki wyłoniono w Nowym Sączu najładniejsze. Na samym końcu odczytano nazwisko tej, której przyznano koronę.
- Na nic nie liczyłam. Gdy ogłoszono werdykt, koleżanka stojąca obok musiała mnie popchnąć. Szepnęła: „Ania wyjdź, bo to ty wygrałaś”.

Dziewczęta prezentowały się w sukniach wieczorowych, stroju bikini oraz w stroju sportowym, w którym Ania czuła się najlepiej, bo taki styl preferuje na co dzień. - Konkurencja była bardzo duża, a dziewczęta bardzo ładne. - Miałam swoje faworytki i na nie stawiałam. Najważniejsza była jednak atmosfera. Było miło i przyjaźnie, nie czuło się żadnej rywalizacji w przeciwieństwie do roku ubiegłego, kiedy zgrzytów nie brakowało.

Mieć dystans

Wzięła udział w konkursie, bo jak opowiada - ciekawią ją nowe sytuacje i doświadczenia, lubi poznawać nowych ludzi, bo zawsze podczas tych spotkań czegoś może się nauczyć. Rodzice dali swoje przyzwolenie. - Córka jest rozsądna. Wie co dobre, a co złe. Ufamy jej, a ona tego zaufania nigdy nie zawiodła. Filozofia Ani jest prosta: do wszystkie należy podchodzić z dużym dystansem, nie robiąc sobie wielkich nadziei. Lekki pesymizm nie szkodzi, a wręcz pomaga. Dzięki temu unikamy rozczarowań, a jeśli mimo wszystko uda się nam coś osiągnąć, to tym większa radość.

Wiadomość o Ani sukcesie lotem błyskawicy obiegła całą miejscowość. Wszyscy jej gratulowali: rodzice, brat Kuba, który uczy się w IV klasie szkoły podstawowej i pasjonuje się sportem i komputerami, wychowawca klasy, znajomi. Babcia Janina, która mieszka w niedalekim Żabcu była podobno w siódmym niebie, a mama przyrządziła córce jej ulubione pierogi z truskawkami. - Nigdy nie stosowałam żadnych diet - mówi nowa Miss Małopolski - bo za bardzo lubię jeść, zwłaszcza pierogi, naleśniki, kopytka i knedle. Dodajmy, że wymiary naszej miss to: 88-62-92, przy wzroście 183 cm. Sama również piecze i gotuje. - Najlepiej, ku mojej rozpaczy wychodzi mi zupa pomidorowa, której nie znoszę. Na szczęście mój tata ją uwielbia.

Rodzina Wdowiaków mieszka w centrum Szczucina. Zajmują się ogrodnictwem. Mają dziesięć tuneli z pomidorami. - To bardzo czasochłonne zajęcie. Prawie cały dzień spędzamy w pracy. Dzieci trochę nam pomagają, ale nie obciążamy ich za bardzo, bo przecież mają naukę - tłumaczy pani Jadwiga. Mieszkanie w samym centrum ma swoje plusy i minusy. Przejeżdżające koło domu samochody, autobusy i ciężarówki od lat zakłócają spokój domowników. - Przydałaby się obwodnica, ale jakoś nie możemy się jej doczekać. Kurz ciągle zalega na meblach, choć systematycznie są wycierane. Strach otworzyć okno, bo i huk słychać i spaliny czuć. Najgorzej jest w środy i soboty, gdy na słynny szczuciński targ zjeżdżają ludzie z bliższych i dalszych miejscowości.

Plastyczne zacięcie

Ania uczy się w klasie biologiczno-chemicznej. Chciała pójść do liceum plastycznego, ale mama jej odradziła. Teraz obydwie trochę tego żałują. Córka, że tak łatwo się poddała, a mama, że nie dostrzegła w tym wyborze elementów pozytywnych. Plany córki związane ze studiowaniem architektury pewnie spełzną na niczym. Ania zaczęła więc poważnie zastanawiać się nad fizykoterapią. Obiecała sobie, że przez wakacje podejmie ostateczną decyzję, tak by we wrześniu móc zacząć przygotowywać się do nowej matury, której wynik będzie miał decydujący wpływ na dalszy tok kształcenia.

Z malowania jednak nie rezygnuje. Obrazy rozdaje znajomym. - Córka ma artystyczną duszę - potwierdza mama. Dostrzeżono to także w szkole, gdzie Ania przygotowuje m.in. plakaty i zaproszenia. To zresztą nie są jej jedyne obowiązki. Jest bowiem klasowym skarbnikiem, a od roku przewodniczącą szkolnego samorządu. W nowej szkole zadomowiła się na dobre. Bierze udział w konkursach plastycznych i jeździ na wszystkie zawody sportowe. Gra w siatkówkę i koszykówkę, kiedyś trenowała karate, lubi tenis stołowy i pływanie. Marzy o wyjeździe nad krystalicznie czystą, szmaragdową wodę.

O zawodzie modelki nie marzy. Nie marzy również o koronie Miss Polski. - Wystarczy, że wyjdę na ulicę i mijam tyle ładnych dziewcząt. Wiele z nich mogłoby z powodzeniem wziąć udział w tego typu konkursie - przekonuje Ania, której korona nie przesłoniła piękna innych ludzi, tego piękna, które widać i tego, którego dostrzec na zewnątrz nie można.

Źródło: TEMI

Panująca nam "Miss Małopolski" pochodzi ze Szczucina. Kilka tygodni temu koronę najpiękniejszej Małopolanki przywiozła do rodzinnej miejscowości uczennica tamtejszego liceum - Anna Wdowiak. Osobę królowej piękności regionu oraz jej rodzinę przybliżyła nam kilka dni temu Agnieszka Duda na łamach tygodnika TEMI. Najpiękniejsza ze Szczucina - Wróciła do domu jakby nigdy nic. Weszła do pokoju. Wyciągnęła z torebki migocącą koronę i szarfę z napisem „Miss Małopolski”. Popłakaliśmy się z mężem i z radości i ze wzruszenia - opowiada Jadwiga Wdowiak, mama najpiękniejszej małopolanki z podtarnowskiego Szczucina. - No bo jak to możliwe - docieka dalej pani Jadwiga. Tyle urodziwych dziewcząt brało udział w konkursie, a tu nasza Ania z małego Szczucina dostaje koronę - dziwi się, choć dumna jest z córki niezmiernie. Brzydkie kaczątko Przygoda Ani z konkursami miss rozpoczęła się w ubiegłym roku, kiedy to została uczennicą I klasy szczucińskiego liceum. Zorganizowane w szkole wybory miss wygrała bezapelacyjnie i wzięła udział w konkursie na najładniejszą nastolatkę. Wtedy szczęście jej nie dopisało, ale została zapamiętana. W tym roku wystarczyło, że przesłała swoje zdjęcia i od razu została zakwalifikowana do wojewódzkiego konkursu, który ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu wygrała. - Czy pani wie, że ja byłam okropnie brzydkim dzieckiem, a do piątego roku życia miałam zamiast włosów tylko meszek na głowie - mówi Ania. Mama śmieje się i potwierdza, że to takie kochane, ale brzydkie kaczątko było. Najpierw, podczas castingów i konkursów rejonowych, z sześciuset dziewcząt wybrano dwadzieścia. Potem z tej dwudziestki wyłoniono w Nowym Sączu najładniejsze. Na samym końcu odczytano nazwisko tej, której przyznano koronę. - Na nic nie liczyłam. Gdy ogłoszono werdykt, koleżanka stojąca obok musiała mnie popchnąć. Szepnęła: „Ania wyjdź, bo to ty wygrałaś”. Dziewczęta prezentowały się w sukniach wieczorowych, stroju bikini oraz w stroju sportowym, w którym Ania czuła się najlepiej, bo taki styl preferuje na co dzień. - Konkurencja była bardzo duża, a dziewczęta bardzo ładne. - Miałam swoje faworytki i na nie stawiałam. Najważniejsza była jednak atmosfera. Było miło i przyjaźnie, nie czuło się żadnej rywalizacji w przeciwieństwie do roku ubiegłego, kiedy zgrzytów nie brakowało. Mieć dystans Wzięła udział w konkursie, bo jak opowiada - ciekawią ją nowe sytuacje i doświadczenia, lubi poznawać nowych ludzi, bo zawsze podczas tych spotkań czegoś może się nauczyć. Rodzice dali swoje przyzwolenie. - Córka jest rozsądna. Wie co dobre, a co złe. Ufamy jej, a ona tego zaufania nigdy nie zawiodła. Filozofia Ani jest prosta: do wszystkie należy podchodzić z dużym dystansem, nie robiąc sobie wielkich nadziei. Lekki pesymizm nie szkodzi, a wręcz pomaga. Dzięki temu unikamy rozczarowań, a jeśli mimo wszystko uda się nam coś osiągnąć, to tym większa radość. Wiadomość o Ani sukcesie lotem błyskawicy obiegła całą miejscowość. Wszyscy jej gratulowali: rodzice, brat Kuba, który uczy się w IV klasie szkoły podstawowej i pasjonuje się sportem i komputerami, wychowawca klasy, znajomi. Babcia Janina, która mieszka w niedalekim Żabcu była podobno w siódmym niebie, a mama przyrządziła córce jej ulubione pierogi z truskawkami. - Nigdy nie stosowałam żadnych diet - mówi nowa Miss Małopolski - bo za bardzo lubię jeść, zwłaszcza pierogi, naleśniki, kopytka i knedle. Dodajmy, że wymiary naszej miss to: 88-62-92, przy wzroście 183 cm. Sama również piecze i gotuje. - Najlepiej, ku mojej rozpaczy wychodzi mi zupa pomidorowa, której nie znoszę. Na szczęście mój tata ją uwielbia. Rodzina Wdowiaków mieszka w centrum Szczucina. Zajmują się ogrodnictwem. Mają dziesięć tuneli z pomidorami. - To bardzo czasochłonne zajęcie. Prawie cały dzień spędzamy w pracy. Dzieci trochę nam pomagają, ale nie obciążamy ich za bardzo, bo przecież mają naukę - tłumaczy pani Jadwiga. Mieszkanie w samym centrum ma swoje plusy i minusy. Przejeżdżające koło domu samochody, autobusy i ciężarówki od lat zakłócają spokój domowników. - Przydałaby się obwodnica, ale jakoś nie możemy się jej doczekać. Kurz ciągle zalega na meblach, choć systematycznie są wycierane. Strach otworzyć okno, bo i huk słychać i spaliny czuć. Najgorzej jest w środy i soboty, gdy na słynny szczuciński targ zjeżdżają ludzie z bliższych i dalszych miejscowości. Plastyczne zacięcie Ania uczy się w klasie biologiczno-chemicznej. Chciała pójść do liceum plastycznego, ale mama jej odradziła. Teraz obydwie trochę tego żałują. Córka, że tak łatwo się poddała, a mama, że nie dostrzegła w tym wyborze elementów pozytywnych. Plany córki związane ze studiowaniem architektury pewnie spełzną na niczym. Ania zaczęła więc poważnie zastanawiać się nad fizykoterapią. Obiecała sobie, że przez wakacje podejmie ostateczną decyzję, tak by we wrześniu móc zacząć przygotowywać się do nowej matury, której wynik będzie miał decydujący wpływ na dalszy tok kształcenia. Z malowania jednak nie rezygnuje. Obrazy rozdaje znajomym. - Córka ma artystyczną duszę - potwierdza mama. Dostrzeżono to także w szkole, gdzie Ania przygotowuje m.in. plakaty i zaproszenia. To zresztą nie są jej jedyne obowiązki. Jest bowiem klasowym skarbnikiem, a od roku przewodniczącą szkolnego samorządu. W nowej szkole zadomowiła się na dobre. Bierze udział w konkursach plastycznych i jeździ na wszystkie zawody sportowe. Gra w siatkówkę i koszykówkę, kiedyś trenowała karate, lubi tenis stołowy i pływanie. Marzy o wyjeździe nad krystalicznie czystą, szmaragdową wodę. O zawodzie modelki nie marzy. Nie marzy również o koronie Miss Polski. - Wystarczy, że wyjdę na ulicę i mijam tyle ładnych dziewcząt. Wiele z nich mogłoby z powodzeniem wziąć udział w tego typu konkursie - przekonuje Ania, której korona nie przesłoniła piękna innych ludzi, tego piękna, które widać i tego, którego dostrzec na zewnątrz nie można. Źródło: TEMI