Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. Polacy na emigracji

Polacy na emigracji

Polacy na emigracji

 Kiedy w Atlantic City walczył Gołota, nikt nie liczył pieniędzy, bo walczył „nasz” – to zaledwie fragment wypowiedzi „emigranta” Janusza Szlechty, który otrzymał dziś w Tarnowskim Teatrze tytuł „Uskrzydlonego”. Jacy są amerykańscy Polonusi? Czy interesują się własną Ojczyzną? Opowiada o tym świeżo nagrodzony dziennikarz „Nowego Dziennika” - najbardziej prestiżowego polonijnego pisma w USA. 

Spotkaliśmy się podczas ubiegłorocznego Forum Mediów Polonijnych. Janusza Szlechtę, społecznika, byłego dziennikarza wielu tarnowskich czasopism, pytałem wówczas zarówno o przeszłość, o osobiste doświadczenia i przeżycia, jak i o obserwacje naszych amerykańskich rodaków. Ciekaw byłem także, wciąż przez nas należycie nie wykorzystanych, możliwości wpływania na politykę rządu USA – w końcu Polonię w tym kraju szacuje się nawet na piętnaście milionów potencjalnych wyborców.

Okazuje się – w czym akurat pewnie nie ma nic odkrywczego – że poza granicami kraju podzieleni jesteśmy tak samo, jak w Ojczyźnie. Krzyczymy, tupiemy, a nie potrafimy się zorganizować. Zasłużony dla Polski, choć zdaniem wielu mocno kontrowersyjny Kongres Polonii Amerykańskiej, to już ponoć organizacja kadłubowa, do której nie należy niemal nikt. Natomiast tym, co nas na obczyźnie najbardziej jednoczy – jest bez wątpienia tęsknota. Tęsknota absolutna, wyrażająca się choćby wyraźną manifestacją polskości podczas rozmaitych imprez. –Kiedy w Atlantic City, w kasynie walczył Gołota, na walkę przybyła i młodzież, i ludzie starsi, wszyscy w biało – czerwonych barwach; nikt nie liczył pieniędzy, bo walczył „nasz” – opowiada Janusz Szlachta. – Gdy przegrał, widzieliśmy że przegrał walcząc świetnie i to było dla nas cenne, byliśmy naprawdę dumni. Natomiast jego sromotne przegrane z Tysonem, Lewisem - odebraliśmy jako klęskę; to była rozpacz, zawiedziona duma narodowa… Gołota musiał wręcz kryć się przed Polakami. I tak tu już jeste, że na obczyźnie jesteśmy bardziej patriotyczni, jesteśmy Polakami bardziej, niż we własnym kraju.

Wśród obserwacji dziennikarza „Nowego Dziennika” nie brak gorzkich uwag. Bo choć mając tu pracę, ma się wszystko i jeszcze starcza na „rzekę pieniędzy” płynących do kraju, to jednak… jednak nie da się „za wielką wodą” dłużej żyć, myśląc ciągle o powrocie, ciągle stojąc w rozkroku … Smutny jest także fakt, że polskie domy narodowe, szkoły i kościoły, budowane przez wymierające już, przedwojenne pokolenie, nie znające wówczas języka, zatrudniane przy najgorszych pracach i za marne pieniądze – nie ma kto dziś utrzymywać. A przecież Polonia stała się zamożna, wykształcona, dobrze już funkcjonująca w amerykańskich realiach… I przykre jest spojrzenie na Polaków w kraju. – Robimy się coraz bardziej „internacjonalistyczni”, strasznie się amerykanizujemy, biorąc wszystko co najgorsze w tej podkulturze, a nie zwracając uwagi na wzorce wartościowe – zauważa Janusz Szlachta. – Na emigracji na ogół jesteśmy szalenie patriotyczni – ale tu, w Ojczyźnie, coraz mniej mówi się o Polsce…

Obszerne fragmenty rozmowy z Januszem Szlechtą zamieszczone zostały w „strefie dźwięku” naszego portalu.

M. Poświatowski 

Źródło: InTARnet.pl

 

 Kiedy w Atlantic City walczył Gołota, nikt nie liczył pieniędzy, bo walczył „nasz” – to zaledwie fragment wypowiedzi „emigranta” Janusza Szlechty, który otrzymał dziś w Tarnowskim Teatrze tytuł „Uskrzydlonego”. Jacy są amerykańscy Polonusi? Czy interesują się własną Ojczyzną? Opowiada o tym świeżo nagrodzony dziennikarz „Nowego Dziennika” - najbardziej prestiżowego polonijnego pisma w USA.  Spotkaliśmy się podczas ubiegłorocznego Forum Mediów Polonijnych. Janusza Szlechtę, społecznika, byłego dziennikarza wielu tarnowskich czasopism, pytałem wówczas zarówno o przeszłość, o osobiste doświadczenia i przeżycia, jak i o obserwacje naszych amerykańskich rodaków. Ciekaw byłem także, wciąż przez nas należycie nie wykorzystanych, możliwości wpływania na politykę rządu USA – w końcu Polonię w tym kraju szacuje się nawet na piętnaście milionów potencjalnych wyborców. Okazuje się – w czym akurat pewnie nie ma nic odkrywczego – że poza granicami kraju podzieleni jesteśmy tak samo, jak w Ojczyźnie. Krzyczymy, tupiemy, a nie potrafimy się zorganizować. Zasłużony dla Polski, choć zdaniem wielu mocno kontrowersyjny Kongres Polonii Amerykańskiej, to już ponoć organizacja kadłubowa, do której nie należy niemal nikt. Natomiast tym, co nas na obczyźnie najbardziej jednoczy – jest bez wątpienia tęsknota. Tęsknota absolutna, wyrażająca się choćby wyraźną manifestacją polskości podczas rozmaitych imprez. –Kiedy w Atlantic City, w kasynie walczył Gołota, na walkę przybyła i młodzież, i ludzie starsi, wszyscy w biało – czerwonych barwach; nikt nie liczył pieniędzy, bo walczył „nasz” – opowiada Janusz Szlachta. – Gdy przegrał, widzieliśmy że przegrał walcząc świetnie i to było dla nas cenne, byliśmy naprawdę dumni. Natomiast jego sromotne przegrane z Tysonem, Lewisem - odebraliśmy jako klęskę; to była rozpacz, zawiedziona duma narodowa… Gołota musiał wręcz kryć się przed Polakami. I tak tu już jeste, że na obczyźnie jesteśmy bardziej patriotyczni, jesteśmy Polakami bardziej, niż we własnym kraju. Wśród obserwacji dziennikarza „Nowego Dziennika” nie brak gorzkich uwag. Bo choć mając tu pracę, ma się wszystko i jeszcze starcza na „rzekę pieniędzy” płynących do kraju, to jednak… jednak nie da się „za wielką wodą” dłużej żyć, myśląc ciągle o powrocie, ciągle stojąc w rozkroku … Smutny jest także fakt, że polskie domy narodowe, szkoły i kościoły, budowane przez wymierające już, przedwojenne pokolenie, nie znające wówczas języka, zatrudniane przy najgorszych pracach i za marne pieniądze – nie ma kto dziś utrzymywać. A przecież Polonia stała się zamożna, wykształcona, dobrze już funkcjonująca w amerykańskich realiach… I przykre jest spojrzenie na Polaków w kraju. – Robimy się coraz bardziej „internacjonalistyczni”, strasznie się amerykanizujemy, biorąc wszystko co najgorsze w tej podkulturze, a nie zwracając uwagi na wzorce wartościowe – zauważa Janusz Szlachta. – Na emigracji na ogół jesteśmy szalenie patriotyczni – ale tu, w Ojczyźnie, coraz mniej mówi się o Polsce… Obszerne fragmenty rozmowy z Januszem Szlechtą zamieszczone zostały w „strefie dźwięku” naszego portalu. M. Poświatowski  Źródło: InTARnet.pl