Fundusze Europejskie
Opcje dostępności Włącz powiększenie czcionki Włącz wysoki kontrast Włącz lektora
Wyszukiwarka Mapa strony
  1. Tata trojga dzieci walczy o życie! Pomóżmy mu wygrać z chorobą! Szansą jest drogi lek!

Tata trojga dzieci walczy o życie! Pomóżmy mu wygrać z chorobą! Szansą jest drogi lek!

Tata trojga dzieci walczy o życie! Pomóżmy mu wygrać z chorobą! Szansą jest drogi lek!
38-letni mieszkaniec Radłowa Łukasz Kiwior pilnie potrzebuje specjalistycznej chemioterapii, która nie jest refundowana. Choruje na monomorficzny, epiteliotropowy, jelitowy chłoniak T-komórkowy. To bardzo rzadki i agresywny nowotwór złośliwy.
 
Choroba bardzo szybko postępuje. Potrzebna jest mobilizacja, by ratować jego życie! Trzeba jak najszybciej zebrać pieniądze!
Drodzy Mieszkańcy! Zachęcamy Was do wsparcia zbiórki na jego leczenie onkologiczne na stronie Fundacji Siepomaga:
 
 
Opis zbiórki:
 
PILNE! Zdążył jeszcze być przy narodzinach synka. Malutki Michaś przyszedł na świat 27 kwietnia 2023 roku. Łukasz wziął go na ręce, przytulił do siebie. Potem, prosto z porodówki, trafił na onkologię, by dostać pierwszy cykl chemii. Kilka dni wcześniej dowiedział się, że choruje na chłoniaka i czeka go dramatyczna walka o życie.
 
Niestety tradycyjna chemioterapia zawiodła. Pozostała ostatnia szansa... Koszmarnie drogie leczenie, które musi rozpocząć się JAK NAJSZYBCIEJ! Poza Michasiem na ukochanego tatusia czekają w domu 5-letnia Laurka i 2-letnia Nel. Czeka kochająca żona Natalia. Czeka rodzina, dla której Łukasz jest opoką i filarem... W tej zbiórce nie ma czasu - choroba jest agresywna i szybko postępuje. Potrzebna jest mobilizacja, by ratować ŻYCIE!
"Proszę o pomoc dla najważniejszej osoby w moim życiu, mojego męża, wspaniałego taty dla trojga naszych dzieci! Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdziemy się w takiej sytuacji, ale od kilku miesięcy tkwimy w koszmarze, z którego nie sposób się obudzić... Jeszcze niedawno byliśmy tacy szczęśliwi. Kiedy dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się trzeciego dziecka, żyliśmy jak w bajce. Dziewczynki czekały na braciszka, a my na synka... Niczym niezmącone szczęście trwało do ósmego miesiąca ciąży...
 
21 kwietnia byliśmy w drodze do lekarza, kiedy przyszedł mail z wynikami histopatologii... Okazało się, że mąż choruje na monomorficzny, epiteliotropowy, jelitowy chłoniak T-komórkowy. Bardzo rzadki i agresywny nowotwór złośliwy... W jednej chwili skończył się świat. Płakaliśmy oboje... Kilka dni później byliśmy już w szpitalu w Krakowie. Po rozmowie z ordynatorem i ustaleniu natychmiastowego podania chemii poczułam, że zaraz będę rodzić.
 
Michaś przyszedł na świat 27 kwietnia. Łukasz był przy nas, powitał synka na świecie. Potem od razu trafił na onkologię. Radość z narodzin przeplatała się z lękiem przed chorobą i śmiercią. Troje naszych malutkich dzieci to trzy powody, dla których mąż musi walczyć, musi żyć!
 
Natychmiastowe podanie chemii niestety nie pomogło... Po 6 dawkach stan męża się pogorszył. Okazało się, że jego organizm nie odpowiada na chemię tak, jak powinien... Łukasz dostał 2 dawki mocniejszej chemii... Niestety kolejne badanie wykazało, że jest gorzej... Szpital, pod którego opieką był mąż, nie miał już dla niego żadnej propozycji leczenia.
 
Choć rokowania są złe, nie możemy się załamać... Będziemy walczyć do końca! Łukasz został przyjęty do Specjalistycznego Szpitala Onkologicznego w Tomaszowie Mazowieckim. Dostał kwalifikację do leczenia, które nie jest niestety refundowane... Przejdzie 5 cykli leczenia, podczas każdego dostanie 10 ampułek leku. Jedna ampułka kosztuje 18 tysięcy złotych, co oznacza, że każdy z cykli kosztuje ponad 180 tysięcy złotych!
 
Łukasza od pewnego czasu bolał brzuch. Dolegliwości przechodziły po jakimś czasie i w najgorszym scenariuszu nie zakładaliśmy, że to może być nowotwór! W nocy z 7 na 8 kwietnia mąż trafił do szpitala z bardzo silnym atakiem bólu brzucha. Rozpoznano u niego perforację jelita, trafił na stół operacyjny. W szpitalu spędził tydzień. Umierałam ze strachu, ale wierzyłam, że najgorsze za nami...
Choroba postępuje w zastraszającym tempie... Jesteśmy przerażeni. Córeczki nie wyobrażają sobie świata bez taty. Michaś ma 6 miesięcy, przez cały ten czas Łukasz choruje, dziś nawet nie ma siły trzymać synka na rękach... Czy Michaś będzie pamiętał tatę...? Chcemy tylko jednego - by Łukasz wyzdrowiał, by czekało nas jeszcze wiele szczęśliwych lat razem...
 
Nie mamy czasu, choroba jest bardzo agresywna. Jak najszybciej musimy zebrać pieniądze, by ratować życie Łukasza. To nasza ostatnia nadzieja. Proszę Was z całych sił o pomoc, każda złotówka to szansa na ratunek, to szansa dla naszej rodziny, to szansa na życie ukochanego męża i taty... Proszę, pomóżcie nam.
 
Natalia, żona Łukasza
 
38-letni mieszkaniec Radłowa Łukasz Kiwior pilnie potrzebuje specjalistycznej chemioterapii, która nie jest refundowana. Choruje na monomorficzny, epiteliotropowy, jelitowy chłoniak T-komórkowy. To bardzo rzadki i agresywny nowotwór złośliwy.   Choroba bardzo szybko postępuje. Potrzebna jest mobilizacja, by ratować jego życie! Trzeba jak najszybciej zebrać pieniądze! Drodzy Mieszkańcy! Zachęcamy Was do wsparcia zbiórki na jego leczenie onkologiczne na stronie Fundacji Siepomaga: https://www.siepomaga.pl/lukasz?fbclid=IwAR2q-OLp-re_ej6VFGkbU2hAiJDgICDsg7ENMrQhmV9vv_GVg-7kC9UYj78     Opis zbiórki:   PILNE! Zdążył jeszcze być przy narodzinach synka. Malutki Michaś przyszedł na świat 27 kwietnia 2023 roku. Łukasz wziął go na ręce, przytulił do siebie. Potem, prosto z porodówki, trafił na onkologię, by dostać pierwszy cykl chemii. Kilka dni wcześniej dowiedział się, że choruje na chłoniaka i czeka go dramatyczna walka o życie.   Niestety tradycyjna chemioterapia zawiodła. Pozostała ostatnia szansa... Koszmarnie drogie leczenie, które musi rozpocząć się JAK NAJSZYBCIEJ! Poza Michasiem na ukochanego tatusia czekają w domu 5-letnia Laurka i 2-letnia Nel. Czeka kochająca żona Natalia. Czeka rodzina, dla której Łukasz jest opoką i filarem... W tej zbiórce nie ma czasu - choroba jest agresywna i szybko postępuje. Potrzebna jest mobilizacja, by ratować ŻYCIE! "Proszę o pomoc dla najważniejszej osoby w moim życiu, mojego męża, wspaniałego taty dla trojga naszych dzieci! Nie sądziłam, że kiedykolwiek znajdziemy się w takiej sytuacji, ale od kilku miesięcy tkwimy w koszmarze, z którego nie sposób się obudzić... Jeszcze niedawno byliśmy tacy szczęśliwi. Kiedy dowiedzieliśmy się, że spodziewamy się trzeciego dziecka, żyliśmy jak w bajce. Dziewczynki czekały na braciszka, a my na synka... Niczym niezmącone szczęście trwało do ósmego miesiąca ciąży...   21 kwietnia byliśmy w drodze do lekarza, kiedy przyszedł mail z wynikami histopatologii... Okazało się, że mąż choruje na monomorficzny, epiteliotropowy, jelitowy chłoniak T-komórkowy. Bardzo rzadki i agresywny nowotwór złośliwy... W jednej chwili skończył się świat. Płakaliśmy oboje... Kilka dni później byliśmy już w szpitalu w Krakowie. Po rozmowie z ordynatorem i ustaleniu natychmiastowego podania chemii poczułam, że zaraz będę rodzić.   Michaś przyszedł na świat 27 kwietnia. Łukasz był przy nas, powitał synka na świecie. Potem od razu trafił na onkologię. Radość z narodzin przeplatała się z lękiem przed chorobą i śmiercią. Troje naszych malutkich dzieci to trzy powody, dla których mąż musi walczyć, musi żyć!   Natychmiastowe podanie chemii niestety nie pomogło... Po 6 dawkach stan męża się pogorszył. Okazało się, że jego organizm nie odpowiada na chemię tak, jak powinien... Łukasz dostał 2 dawki mocniejszej chemii... Niestety kolejne badanie wykazało, że jest gorzej... Szpital, pod którego opieką był mąż, nie miał już dla niego żadnej propozycji leczenia.   Choć rokowania są złe, nie możemy się załamać... Będziemy walczyć do końca! Łukasz został przyjęty do Specjalistycznego Szpitala Onkologicznego w Tomaszowie Mazowieckim. Dostał kwalifikację do leczenia, które nie jest niestety refundowane... Przejdzie 5 cykli leczenia, podczas każdego dostanie 10 ampułek leku. Jedna ampułka kosztuje 18 tysięcy złotych, co oznacza, że każdy z cykli kosztuje ponad 180 tysięcy złotych!   Łukasza od pewnego czasu bolał brzuch. Dolegliwości przechodziły po jakimś czasie i w najgorszym scenariuszu nie zakładaliśmy, że to może być nowotwór! W nocy z 7 na 8 kwietnia mąż trafił do szpitala z bardzo silnym atakiem bólu brzucha. Rozpoznano u niego perforację jelita, trafił na stół operacyjny. W szpitalu spędził tydzień. Umierałam ze strachu, ale wierzyłam, że najgorsze za nami... Choroba postępuje w zastraszającym tempie... Jesteśmy przerażeni. Córeczki nie wyobrażają sobie świata bez taty. Michaś ma 6 miesięcy, przez cały ten czas Łukasz choruje, dziś nawet nie ma siły trzymać synka na rękach... Czy Michaś będzie pamiętał tatę...? Chcemy tylko jednego - by Łukasz wyzdrowiał, by czekało nas jeszcze wiele szczęśliwych lat razem...   Nie mamy czasu, choroba jest bardzo agresywna. Jak najszybciej musimy zebrać pieniądze, by ratować życie Łukasza. To nasza ostatnia nadzieja. Proszę Was z całych sił o pomoc, każda złotówka to szansa na ratunek, to szansa dla naszej rodziny, to szansa na życie ukochanego męża i taty... Proszę, pomóżcie nam.   Natalia, żona Łukasza   źródło: https://www.siepomaga.pl/lukasz?fbclid=IwAR2q-OLp-re_ej6VFGkbU2hAiJDgICDsg7ENMrQhmV9vv_GVg-7kC9UYj78